niedziela, 20 listopada 2011

Piwa XXI wieku

W dzisiejszych czasach wszyscy jesteśmy urabiani przez nasze telewizory. Pod wpływem uroku reklamy sięgamy po Koncerniaki, bowiem jak "Cię widzą"... tak Cię kupują. Tak oto wiedzie nas instynkt pomiędzy sklepowymi półkami. Ten sam instynkt, który został niemal przekupiony pięknym wierszykiem. Dokonaliśmy wyboru? A może po prostu zostaliśmy pozbawieni własnego zdania? Czasy "Pewexów" dawno się skończyły, a produkty dawniej przez nie promowane są już ogólnodostępne. Umowy na wyłączność, promocje pięć plus dwa gratis, okresowe bonusy, pieniądze za "ekspozycję"... Za to wszystko płacimy my - konsumenci - nieświadomi tego, co tak naprawdę wybieramy. Bowiem Piwa koncernowe w przeciwieństwie do piw z małych browarów sprzedawane są na skalę masową. W gabinetach nowoczesnych wieżowców siedzi grupka ludzi myśląca, w jaki to sposób zyskać kolejnego klienta. To właśnie tam zapada decyzja dotycząca naszego wyboru. Tam bowiem rodzi się pomysł, który zawiera umowę z potencjalnym klientem - REKLAMA. Ta bowiem jest dźwignią handlu.

Coraz częściej da się usłyszeć o technologii HGB (High Gravity Brewing). Tłumacząc na polski znaczy to tyle, co: Warzenie wysoko stężonej brzeczki. Ta nowoczesna technika stosowana w dosłownie Wielkich Browarach pozwala na osiągnięcie znacząco wyższej zawartości ekstraktu w brzeczce. W rezultacie otrzymany skoncentrowany roztwór chemiczny rozcieńczany jest z wodą, dzięki czemu w dużej mierze zwiększa się moc przerobowa browaru. To takie przygotowanie "koncentratu". Po wymieszaniu ów "koncentratu" z wodą, otrzymujemy piwo o niskiej zawartości ekstraktu. Dla potencjalnego konsumenta jednak różnica ta jest nieodczuwalna, a w zasadzie żadna. Do niedawna mieliśmy do czynienia z ubogim rynkiem piwnym. Wtedy wówczas wszystkim wszystko było jedno. Teraz z kolei, w obliczu wyboru, potrafimy dostrzec różnice wynikające z płytkiego smaku tworu HGB oraz głębokiego aromatu tradycyjnie warzonych piw. Zapewne każdy z nas kiedyś widział reklamę napoju Sprite, lub także rozcieńczał wodę z sokiem malinowym. Analogicznie do tego Tradycja to Sprite, HGB to pragnienie. Jak więc zestawiać ze sobą prawdziwy sok owocowy z syropem rozcieńczonym wodą? Pada więc pytanie: W jakim celu stosuje się metodę HGB? To proste. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. Właściciele browarów zobowiązani są płacić podatek akcyzowy od ilości ekstraktu w piwie (Zgodnie z art. 94 ust. 3 ustawy o podatku akcyzowym podstawą opodatkowania piwa jest liczba hektolitrów gotowego wyrobu na 1 stopień Plato). Tj. im wyższy ekstrakt, tym wyższa akcyza do opłacenia. Stąd ta "niska ilość ekstraktu", którą Browary nie raczą się nawet chwalić. Swojego czasu bowiem na kontretykietach widniała informacja: "Zawiera słód jęczmienny", a składu samego piwa ni widu, ni słychu. Bo przecież jest to wiedza powszechnie znana, że piwo winno się warzyć przy użyciu chmielu, wody, drożdży i słodu jak głosi prawo Reinheitgebot. I tak oto daliśmy się "nabić" w butelkę. Samo piwo o stężeniu alkoholowym do 5,5% miało około 10% e.w. (Ekstraktu wagowo). By podkreślić istotę tego problemu podam dla przykładu Czeski odpowiednik. Typowe "desitki" (czyli piwa o zawartości 10% e.w.) miewają po 3,8%-4,2% alkoholu. Wbrew pozorom to duża różnica.

Nie po raz pierwszy człowieka zastępuje maszyna. Nawet nad procesem produkcji bigbrandów pieczę sprawuje machina. Wszystko musi być idealne (jak pod sznurek). W przypadku małych browarów nawet rozlewaniem zajmuje się człowiek. Stąd często nierównomierne ilości w butelkach, krzywo ponalepiane etykietki. Wszystko to tworzy niesamowity klimat, dzięki czemu czasem można w pewnym sensie cofnąć się w czasie. Poczuć smak tradycji, kiedy to piwo warzono, nie produkowano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz