czwartek, 5 kwietnia 2012

Piwo Miłosław Pilzner, Browar Fortuna

Lata tradycji, mnóstwo fanów i wyborne piwa - Wszystko to łączy jeden browar w Miłosławiu. Browar Fortuna pod brandem Miłosław na dzień dzisiejszy oferuje nam Koźlaka, Pszeniczniaka oraz Pilznera. Ten pierwszy osobiście do gustu mi nie przypadł, nie było to szczególne piwo, co można było przeczytać we wcześniejszym wpisie. Nie ukrywam, że jestem fanem tego browaru. Szkoda tylko, że zarząd zadecydował wycofać z rynku markę smoków (wcześniej dostępne były cztery rodzaje, Srebrny, Złoty, Czarny, Czerwony). Ta nowinka była dla mnie poniekąd szokiem, bowiem piwa tak smaczne powinny doczekać się kolejnych odsłon. Mimo wszystko, nie ukrywam, że nazwa "srebrny smok" wcześniej budziła we mnie nieco niepewności. Pierwsze skojarzenie, jakie wtedy miałem, mocno związane było z nazwą zupek chińskich (lub jak kto woli zupek instant). Dlaczego smok? No cóż. Nie zgłębiałem się zbytnio w ten temat, aczkolwiek piwa mi szkoda. Może kiedyś jeszcze uda się zakosztować i opisać mojego ulubionego, czerwonego smoka. Choć Czerwony był piwem ciemnym (!!), to należał do mojej czołówki, do której często lubiłem wracać. Zejdźmy jednak na ziemię. Miłosław Pilzner w przeciwieństwie do Koźlaka bardzo pozytywnie mnie zaskoczył! Pianka, jak widać - sztywna. Bardzo trwała, utrzymywała się na piwie niemal do końca degustacji, a podczas nalewania znad kufla piętrzył się spory, puszysty kożuch. Piwo niemal już przy otwarciu intensywnie pachniało chmielem oraz pewnego rodzaju świeżością, choć przez pewien moment towarzyszyło mi poczucie, jak gdyby metalicznego refleksu. Po przelaniu do szklanki, zapach stał się intensywniejszy, przyjemny oraz rześki. Zapach unosił się jak gdyby z piwnej stołówki. Po prostu rewelacja. Żeby tego było mało, kolor także był przyjemny Poniekąd podchodził pod złoto, choć był zdecydowanie jaśniejszy, śmiało mógłbym powiedzieć, że nawet cytrynowy. Podjąłem się więc pierwszego łyka, niemal ceremonialnie przechylając szkło do ust. Na nosie zostało trochę kopiatej pianki. Piwo to na pierwszy rzut oka przypomina mi Srebrnego smoka, choć jest zdecydowanie mniej gorzkie. Nie jest to natomiast wada. Uważam, że nachmielenie jest tutaj idealne. Goryczy towarzyszyła niewinna słodowa nuta, która uaktywnia się dopiero po jakimś czasie, choć jest to w zasadzie tylko cień, a nawet podkreślenie charakteru miłosławskiego Pilznera. Dopiero podczas degustacji zwróciłem uwagę na etykietę. "Otwarta fermentacja"? Niewykluczone, że jest to po prostu celowy zabieg, by zarazić piwo bakteriami mlekowymi. Bakterie mlekowe w piwie mogą posłużyć między innymi jako konserwant. Spostrzegłem także zależność, że w przypadku, gdy piwo było fermentowane w "otwartych kadziach", sprawiało wrażenie delikatniejszego w smaku. Być może jest to tylko wrażenie, a może faktycznie coś się za tym kryje. W tym przypadku należałoby pytać technologów, jak to się ma do smaku piwa, bowiem to oni są specami w tej dziedzinie. I teraz pewnie wielu zastanawia się "co ze sterylnością, przecież piwo łatwo skazić". Pomieszczenie o odpowiednich warunkach, wysokie stężenie dwutlenku węgla. Dobrym przykładem piw warzonych przy zastosowaniu fermentacji w otwartych kadziach są tzw. Lambici wywodzące się z Belgii (najwięcej piw tego gatunku znaleźć można w okolicy Brukseli). I choć piwa typu Lambic uchodzą za jedne z lepszych, czystość kadzi może wzbudzać negatywne odczucia. Osobiście jednak uważam, że piwa z Miłosławia zawsze trzymały fason, choć będę przystawał przy swoim - Koźlak Fortuny raczej kołem się nie toczy.

Zapach: Intensywny, chmielowo - ziołowy, bardzo przyjemny.
Kolor: Na mój gust jest to lekko cytrynowa barwa, bardziej popadająca w miedź, aniżeli złoto. Bardzo przyjemnie się prezentuje. delikatnie, na granicy zauważalności mętnawe. Mimo wszystko bardzo przyjemnie się to komponuje, a jest nawet tym, czego długo oczekiwałem.
Piana: Bardzo kopiata, wysoka, sztywna i drobnoziarnista. Jest nawet lepsza niż w normie. Na skalę piw polskich jest nawet oszałamiająca. Kolorystycznie wpada w odcień śniegu, można nawet śmiało powiedzieć, że barwa jest lekko kredowa.
Smak: Piwo smaczne. Jest bardzo lekkie i delikatne, a przede wszystkim delikatniejsze od smoka, którego niegdyś miałem okazję pić. Niewykluczone, że jest to jedno z fajniejszych piw polskich prezentowanych na naszym rynku. Z całą pewnością jest to poważna konkurencja dla Ciechana Wybornego (Ciechan wyborny często jest skalą, wobec której klasyfikuje się piwa. Dla potencjalnego smakosza, który zaczyna dopiero przygodę, można by piwa dzielić na te "lepsze od Ciechana" i "gorsze od Ciechana". Wbrew pozorom, Ciechan Wyborny jest w pewien sposób ikoną piw regionalnych oraz niepasteryzowanych, stąd też ten sposób klasyfikacji). Nie mniej jednak ten balans goryczy nie każdemu może podpasować. Piwo to jest bardzo subtelne. Umiarkowane nachmielenie stało się poniekąd kluczem do sukcesu. Piwo to z całą pewnością podbije serca piwoszek i piwoszy.
Opakowanie: Informacja na etykiecie jest pełna (podano zarówno ilość ekstraktu, jak i rodzaj fermentacji). Na kontretykiecie podana jest również rekomendowana temperatura spożycia, choć termin "zawiera słód jęczmienny" nasuwa tu pytanie, czy aby Browar nie chciał zataić czasem składu? Coś, co mi się nie podoba, to ta a 'la banderola na kapslu, która nasuwa mi na myśl skojarzenie z alkoholem mocniejszym, bądź też winem. Zielono - złota tonacja jest bardzo dobrym połączeniem, kojarzy mi się poniekąd z nazwą Grunen gold.
Parametry: 5.4% Alkoholu, 12.5% Ekstraktu

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Piwo Altbier, Browar Jabłonowo, Fermentacja Górna

Piwo Altbier, które ostatnio na rynek wypuścił browar Jabłonowo to jeden z nielicznych Altów (jeżeli nie jedyny Alt) w polskim wykonaniu. Receptura została opracowana dzięki współpracy z domowym piwowarem Marcinem Chmielarzem. Może jednak pierw coś o samym gatunku tego piwa. Alt z języka niemieckiego oznacza stary. W wolnym tłumaczeniu altbier - stare piwo. Ciekawostka, a zarazem dygresja, w Niemczech by zapytać o wiek, pyta się Wie alt bist du? Czyli: jak stary jesteś? Altbier to popularny gatunek piwa niemieckiego, który wywodzi się z Nadrenii Północnej, z miasta Düsseldorf. Według wiki.piwo.org, nazwa Alt odnosi się do starego stylu warzenia. Bowiem dawniej powszechną metodą warzenia była górna fermentacja. Najwierniejszych przedstawicieli swojego gatunku spotkać możecie nawet na starówce Düsseldorfu w browarach restauracyjnych. Niektóre źródła podają także, że piwo to powstaje często w wyniku przemieszania brzeczki piwa ze słodem palonym bądź też monachijskim (i rzeczywiście w piwie Jabłonowo Altbier wyczuwalna jest charakterystyczna nutka, którą napotkałem niegdyś w piwie Goller Rauchbier). Poza tradycyjnym Altem, na rynku piwa można spotkać także coś takiego jak Sticke Alt, choć o tym może przy innej okazji. W mieście Düsseldorf znajdują się także znane wielu osobom koncerny takie jak Henkel oraz Novell, choć te z kunsztem piwowarstwa nie mają raczej wiele wspólnego. W miasteczku tym odbywają się także prawdopodobnie największe na świecie targi mody Collections Premieren Düsseldorf. Tyle o modzie. Przejdźmy do konkretów. Jak zaobserwować można na zdjęciu, Jabłonowo Altbier jest to piwo ciemne, o dębowych odcieniach. Pod światło wychwycić można nawet pomarańczę, miedź oraz kolory bursztynowe, jak i karmelowe. Pianka jest bardzo gęsta oraz trwała (i choć trwałości zaobserwować się nie da, wystarczy spojrzeć na to, jak znad szkła sterczy lekko beżowy puch). Co lepsze, piwo to nieustannie pracuje. Nie ukrywam, że piwa tworzone we współpracy domowych piwowarów zawsze mile mnie zaskakiwały. Bracki Grand Champion był również strzałem w dziesiątkę. Być może Browary zaczęły inwestować w potencjał domowych piwowarów? Nie byłoby to takim złym pomysłem, zważywszy na to, że sam konsument maczał paluchy podczas produkcji. Ciekawe, czy doczekamy się kolejnych pomysłów w tym kierunku. Nie da się ukryć, że Browar Jabłonowo chyba dopiero nam rozkwita. Tu bowiem piwo na miodzie gryczanym było strzałem w dziesiątkę, a nuta jałowca w piwie Trzy Zboża również wkupiła się w serca wielu domowych piwoszy. Co ciekawsze, Browar Jabłonowo tym razem stawia na renomę oraz jakość. Niewykluczone więc, że nie jest to ostatnia pozycja. Zanim jeszcze zaciągnąłem się łyczkiem, zwróciłem uwagę na kontretykietę w celu zbadania parametrów. 5.2% alkoholu oraz AŻ 13.5% ekstraktu robi wrażenie. W zapachu wyczuwalna była nuta chmielowa, z domieszką (choć dość subtelną) owocową. Smak jest dość złożony i ciekawy. Choć na pierwszy plan wbija się pewnego rodzaju gorycz, to jednak jest to tylko delikatny refleks. Tu bowiem udało mi się wychwycić także delikatnie palone nuty oraz charakterystyczne smaki dla piw niemieckich. Przypomniał mi się trochę Goller Kellerbier oraz Rauchbier degustowane ostatnio. Można powiedzieć, że te trzy piwa mają wspólny mianownik - delikatną słodowo - chlebową nutę. Wszystko jest bardzo zbalansowane, choć nie mam tak naprawdę punktu odniesienia, by powiedzieć, czy jest coś lepszego bądź gorszego. Nie ukrywam, że piwo to bardzo mi smakowało i jeżeli jest reprezentatywne, to z całą pewnością lubię Alty.

Zapach: Niezbyt złożony. Wyczuwalna nuta chmielowa oraz owocowa.
Kolor: Barwa cieszy oko. Odcienie dębowe, które zdobione są przez miedziane refleksy. Całkiem przyjemnie się komponuje z lekko beżową pianą, która jest sztywna i gęsta.
Piana: Sztywna, gęsta i drobnoziarnista. Jak zaobserwować można na fotografii, sterczy ponad brzegi szklanki, przez co uatrakcyjnia tylko piwo. Zdecydowanie miło się prezentuje. Pianka długo się utrzymuje, a ostatecznie po kilku chwilach osiada na stałe w postaci gęstego dywaniku. Naprawdę przyzwoita piana, mocna piątka w skali uczniowskiej.
Smak: Całkiem ciekawy, choć obawiam się, że bliżej nieokreślony. Trochę tego, trochę tamtego, trochę owego... Piwo to charakteryzuje się delikatnym słodowym posmakiem, z niewielką paloną dozą. Wędzone nuty są jedynie niewielkim akcentem, który raptem od czasu do czasu daje się we znaki. Moim zdaniem jest to doskonałe wykończenie. Ta słodowość, o której pisałem wyżej wybija się jednak ponad ten lekko "wędzony" wydźwięk. Charakter trunku podkreśla szlachetna goryczka, która zwieńcza wszystko razem, choć moim skromnym zdaniem mogłaby być nieco bardziej wyraźna, a nawet ostrzejsza. Na języku wyszła mi taka próbka wszystkiego. Brakowało mi konkretnego smaku, który byłby motywem przewodnim, choć z drugiej strony nie mam tak naprawdę punktu odniesienia, by mówić, czy piwo to smakuje tak, jak najtradycyjniejszy Alt. Jedno jest pewne, bardzo mi smakowało, choć nie jest to najlepsze piwo, jakie kiedykolwiek piłem.
Opakowanie: Jak gdyby naszkicowana ołówkiem, aczkolwiek bardzo stylowa. Zawiera pełną informację dotyczącą składu, co się chwali. Z kontretykiety wyczytać można także rekomendowaną temperaturę podawania, oraz z czym warto to piwo serwować. "Doskonałe do Gulaszu", aż korci by to sprawdzić!
Parametry: 5.2% Alkoholu, 13.5% Ekstraktu