środa, 14 marca 2012

Piwo Niemieckie Friedenfelser Steinwald Zoigl, pszeniczniak jasny

Przed wami Friedenfelser Steinwald Zoigl, niemieckie piwo pszeniczne. Ostatni pszeniczniak zza granicy, o ile dobrze pamiętam Herold, bardzo mi smakował, toteż pełen entuzjazmu podszedłem do tej sztuki. Miły zapach przy otwarciu, podczas nalewania natomiast piwo to bardzo się pieni. Miałem kilka ujęć zdjęć, natomiast to uznałem za najlepsze - przede wszystkim dobre światło, jak i ostrość (W końcu zdjęcie godne waszej uwagi, choć szału jak zwykle nie ma). Do rzeczy jednak. Zmysł powonienia rozpieszczany był przez zioła i chmiel, gdzieniegdzie wyczuwalne były także drożdże. Piwo to w zapachu jest dosyć intensywne, aromatyczne i wyraziste. Muszę przyznać, że jestem zadowolony. Nie mogłem się doczekać, i na samą myśl dostawałem ślinotoku. Spróbowałem więc, bo po chwili nawet kot zakręcił się koło kufla. Pierwszy łyk jakoś mnie nie urzekł. Dopiero po kilku następnych wyczułem nutki goryczy. Podczas degustacji udało mi się wychwycić także naprawdę subtelne nuty chleba razowego, oraz pewny biszkoptowy epizod. Piwo to jest naprawdę delikatne i sądzę, że dla osób, które przygodę z pszenicą zaczynają, ten browarek się zda. Bardzo podoba mi się etykietka, która jest estetyczna i czytelna. Całość jest łudząco podobna do Paulanera, zwłaszcza kapselek. Teraz może jednak odrobina ciekawostek. Z niemieckiego "Steinwald" w wolnym tłumaczeniu oznacza "Kamienny Las". Jest to pasmo górskie znajdujące się na terenach Bawarii leżące maksymalnie 946 metrów nad poziomem morza. Kamienny Las położony jest na południe od Górnej Frankonii. Strapionych podróżowaniem po górach turystów, tubylcy zapraszają także do Parku przyrodniczego "Stone Forest National Park". Niewykluczone, że piwo to ma związek z tymże pasmem górskim. To jednak jest informacja niepotwierdzona, niepoparta, stąd jest to tylko "gdybanie".

Zapach: Przyjemny, wyraźny, intensywny. Wyczuwalny jest wachlarz chmielu, ziół oraz słodu. Gdzieniegdzie boryka się drożdżowa nutka, która jest niczym ta "wisienka na torcie".
Kolor: Kolorystyka miodu, wpadająca nieco w miedź. Naprawdę przyjemnie się komponuje z białą pianką. Jak na pszeniczniaka przystało, jest to piwo niefiltrowane, mętne, a rozmieszane z resztką piwa drożdże dryfują jak gdyby woda w przestrzeni kosmicznej.
Piana: Czapowata, gęsta, kleista. Piwo to podczas nalewania strasznie się pieniło. Przyznam, że nie udało mi się nalać całości za pierwszym razem, nie mniej jednak pod koniec przelewania trunku do szkła utworzył mi się całkiem przyzwoity, biały grzybek z puchu.
Smak: No cóż, tutaj na początku miałem problem, aby dokładnie ten smak określić. Przede wszystkim to, czego mi brakło, to bananowe nutki. Lubię, gdy pszeniczniak jest zwieńczony tymże aromatem, to taka kropka nad i. Jest natomiast poza sporem fakt, że piwo to warte jest uwagi. Przede wszystkim ta pszenica jest bardzo delikatna i subtelna. Drożdżowa nuta nie wysuwa tu się na pierwszy plan, dając się popisać chmielowym i ziołowym akcentom. Jak już wyżej wspominałem, gdzieniegdzie borykała się biszkoptowa nutka, akcentowana pewnym refleksem chleba razowego. Goryczka uwydatnia się dopiero przy połowie piwa, aczkolwiek opada z gracją, nie porywa nas w tym piwie jakaś ostrość, czy ordynarność, wulgarność. Nie jest to najlepszy w smaku pszeniczniak, ale na pewno godny uwagi.
Opakowanie: Etykietka bardzo estetyczna, czytelna i schludna. Nie podano wszystkich informacji, choć kapselek jest dedykowany - Przyznam szczerze, że opakowanie jest bardzo reprezentacyjne. Butelka zwrotna, standard "eurówek".
Parametry: Alkohol 4.8%


2 komentarze:

  1. Zoigl to nie pszeniczniak, nie dziwi więc brak nut bananowych. Najbliżej mu do kellerbiera. http://germanbeerinstitute.com/Zoigl.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwiodło mnie to, że piwo to jest mętne, ale faktycznie nie zwróciłem uwagi na skład i nie pamiętam, czy jest tam słód pszeniczny, czy po prostu siła autosugestii, że jest to piwo mętne. Jeżeli jest to typowy Kellerbier to przyznam szczerze, że jak na dwa Kellery które piłem, bardziej smakował mi Goller. ;)

      Usuń