piątek, 9 marca 2012

Göller, Kellerbier Naturtrüb

Kellerbier to po niemiecku piwo piwniczne (der Keller - piwnica). Fermentacja dla tego podgatunku podobno nie jest ściśle określona (Może to być piwo zarówno fermentacji dolnej, jak i górnej). Spotyka się Kellery jasne, jak i ciemne. W przypadku Gollera jest to piwo bardzo mętne, nieklarowne, a na dnie spoczywał niewielki drożdżowy osad. Z początku myślałem, że Piwo "piwniczne" to po prostu coś na zasadzie pszeniczniaka. Nic bardziej mylnego. W Internecie, jedno ze źródeł podaje, iż piwa typu Keller leżakuje dosyć krótko, bądź też wcale (zazwyczaj w niskich temperaturach, czemu służą zresztą piwnice). Jeżeli Keller leżakuje, to na ogół w niezaszpuntowanych butelkach, stąd też niskie nasycenie dwutlenkiem węgla. I faktycznie, podczas degustacji (choć obficie się pieni przy nalewaniu), piwo to nie było zbyt nagazowane. Pierwotnie piwo to nazywano "Zwickel". Nazwa ta była skrótem od kraniku w kształcie klina zwanym Zwickelhahn, który służył piwowarom do ściągania próbki piwa z beczki. Co do samego piwa - mogę powiedzieć śmiało, iż piję pierwszego swojego Kellera w życiu i jestem zadowolony. Dość brudnawa pianka, nieklarowny profil. Bomba. Co do smaku - można tutaj dużo opowiadać. Póki jednak ktoś nie spróbuje, nie przekona się osobiście. Uważam, że smak jest tutaj odpowiednio zgrany, choć dość intrygujący - Prawdę powiedziawszy nie mam żadnego punktu odniesienia, stąd też nie wiem, czy piwo powinno tak smakować. W moim osobistym odczuciu jednak jest jak najbardziej w porządku. O tym jednak napiszę za chwilę. Sam trunek pochodzi z miejscowości Zeil am Main, w okolicach Bambergu.

Zapach: Dość niewyraźny. Wyczuwalna delikatna drożdżowa nuta, choć w zasadzie jest zbyt mdła, by stwierdzić coś więcej.
Kolor: Całkiem przyjemny, w odcieniach miodu, z dozą brązu i kasztanów. Wpada nieco w złoto oraz odcień skórki chleba.
Piana: Choć kleista, to jednak nietrwała. Na początku wzburza się dość bogata fala bąbelków, nie mniej jednak potem ustępuje i pozostawia po sobie niewielki osad, który także w końcu zaraz zanika. Piwo prawie nie pracuje.
Smak: Tutaj można pisać nieco więcej. Smak bowiem jest dosyć bogaty. Można powiedzieć, że szeroka gama, którą prezentuje Göller Kellerbier jest tu ogromnym atutem. W piwie już na samym początku wita nas intensywna słodowa nuta pomieszana ze smakiem białego chleba. Na początku podniebienie pieści pewnego rodzaju goryczka, którą ciężko zdefiniować. Tak naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, czy odpowiada za to chmiel, aromat jest dość słaby, jakby zwietrzały. Rekompensatą jest tu jednak niesamowity winny akcent - Można powiedzieć, że przez chwilę miałem wrażenie, jak gdybym degustował wytrawne, czerwone wino. Przy dłuższej degustacji wyczułem także niewielki miodowy bonus oraz tło z zielonych jabłek. Finiszuje jednak słodowość oraz lekko alkoholowa nutka, która wprowadza tutaj pewien element zaostrzenia całości, przez co piwo dużo zresztą zyskuje. Ta oto nutka podciąga resztę o niebo wyżej. Walory smakowe po części nawiązują do piw belgijskich - Od czasu do czasu faktycznie towarzyszyła mi myśl, że piję jakieś piwo górnej fermentacji z belgijskiej piwnicy. Pozycja godna powtórzenia za sam smak. Z całą pewnością jedno z fajniejszych piw, choć nie najlepszych - Moim skromnym zdaniem, jest to doskonałe piwo na lato, gdyż bardzo orzeźwia.
Opakowanie: Kompletne, za wyjątkiem informacji o zawartości ekstraktu. Butelka z krachlą, zamknięcie ceramiczne. Etykieta schludna, do tego kontretykieta i krawatka. Bardzo przyzwoite opakowanie - to tak w skrócie.
Parametry: Alkohol 4.9%

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz